Szukaj na tym blogu

środa, 3 lipca 2013

234. Przed Północą / Before Midnight (2013)

Tytuł oryginalny: Before Midnight | Data premiery: styczeń 2013 | Produkcja: USA | Reżyseria: Richard Linklater | Scenariusz: Richard Linklater, Julie Delpy, Ethan Hawke | Gatunek: Melodramat | Czas trwania: 108 min | Występują: Julie Delpy (Celine), Ethan Hawke (Jesse) | Na podstawie: postaci stworzonych przez Richarda Linklatera i Kim Krizan | Budżet: 2,7 mln $ | Zwiastun: Tutaj



Smutne pożegnanie


Ciężko mi uwierzyć, że najnowszy film Richarda Linklatera "Przed północą" kończy trwającą na ekranie już 18 lat historię miłosną amerykańskiego pisarza Jesse'ego (Ethan Hawke) i zagorzałej francuskiej feministki Celine (Julie Delpy). Starsi fani koleje losu filmowej dwójki postrzegają przez swój pryzmat i kolejne odsłony romansu pomiędzy Amerykaninem a Francuzką określają jako lustro dla własnych związków. Młodsi natomiast, choć trylogię Linklatera znają od niedługiego czasu, zdążyli się w niej już głęboko zakorzenić i zakochać. Magia, jaka uderzała z każdej części cyklu zostanie jednak tym razem poddana próbie i chyba to właśnie najwyraźniej odróżnia "Before Midnight" od jego poprzedników.

Od ostatniego spotkania w Paryżu minęło 9 lat. Jesse promował wtedy swoją najnowszą powieść, opisującą tajemniczą Celine, którą poznał w 1994 roku zupełnym przypadkiem we Wiedniu. Drogi tych dwóch młodych osób ponownie się przecięły, gdy na owej promocji niespodziewanie pojawia się Celine. Młodzi od tego czasu zostali parą z dwójką uroczych dziewczynek i synem z poprzedniego małżeństwa Jesse'ego. Zdaje się, że żyją w pięknej opowieści, bo chociaż codziennie martwią się o tak przyziemne sprawy jak praca, pieniądze i opieka nad małymi dziećmi, wciąż nie utracili swojego uczucia. Tego lata wybrali się na rodzinne wakacje do Grecji i po sześciu wspaniałych tygodniach mają szansę spędzić spokojną noc tylko w swoim towarzystwie, z dala od wszystkich problemów. Wtedy jednak na powierzchnię wychodzą kwestie, które przez lata pozostawały przemilczane...

Niezmienne w tym filmie są dialogi. To na nich bazuje cały pomysł cyklu "Przed wschodem Słońca", bowiem o jakiejkolwiek fabule, o dynamicznym tempie, a już na pewno o specjalnych efektach mówić w tym przypadku nie można. Jak to się więc stało, że w dzisiejszym kinie taki film ma jeszcze jakieś szanse, by się przyjąć? Czy widzowie na pewno chcą oglądać półtoragodzinne romansy, w których brak nawet porządnych pikantnych scen? Trzeba przyznać, że saga Linklatera do filmów komercyjnych nie należy i prawdopodobnie również "Before Midnight" nie okaże się finansowym strzałem w dziesiątkę. Ale tak, ludzie chcą to oglądać, nawet jeśli liczby tego nie odzwierciedlają. W końcu pierwsza część "Przed wschodem Słońca" na festiwalu Berlinale pochwalić się może Srebrnym Niedźwiedziem.

Chociaż założenie filmu jest podobne jak w przypadku wcześniejszych części, tym razem reżyser niejako głębiej podejmuje temat związku. Na warsztat bierze już nie idyllę miłości, ale wszystkie zarzuty, pretensje, skrywane żale, o których wcześniej się nie mówiło. W efekcie od połowy filmu otrzymujemy słodko-gorzką historię dojrzałych ludzi, niepewnych uczuć względem siebie. Konwencja rozmów podczas spacerów zostaje zachowana, zmienili się tylko nasi bohaterowie.

Nowością jest także rozbudowana obsada. Do tej pory filmy skupiały się jedynie na zauroczonej sobą parze, prowadzącej życiowe rozmowy. Tym razem do scenariusza załączono osoby trzecie, które do pewnego momentu równie żywo wpisują się w filozoficzne konwersacje. Można by powiedzieć, że momentami ma się wrażenie pretensjonalności bohaterów, szczególnie tych drugoplanowych, ponieważ w swoich rozważaniach zachodzą trochę za daleko i zachowują się w sposób nienaturalny. Przesyt nigdy nie jest dobry.

Podsumowując, seans "Przed północą" na pewno jest dla widzów wymagających, ale i wyrozumiałych. Ten subtelny film to jeden wielki traktat o życiu, który przekona do siebie na pewno każdego, komu podobały się dwie wcześniejsze części cyklu, a nowicjuszy ujmie swoją prostotą. Bardzo polecam!

2 komentarze:

  1. No smutno, smutno, że to już koniec. Ten film jest i podobny, i zupełnie inny. Bo jednak poprzednie bazowały na relacji odnawiającej się co jakiś czas dzięki - powiedzmy - zbiegom okoliczności. Albo losowi. Ostatnia część mówi o stałym związku, podejmuje temat całościowo, ze wszystkimi plusami i minusami. I dobrze. Nawet jeśli czasem jest tego wszystkiego trochę za dużo.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesująca recenzja. Ethana Hawka nawet lubię, natomiast tego filmu akurat nie widziałem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń