Szukaj na tym blogu

czwartek, 27 grudnia 2012

233. 360. Połączeni / 360 (2011)

 
Tytuł oryginalny: 360 | Rok premiery: wrzesień 2011 | Produkcja: Austria, Brazylia, Francja, Wielka Brytania | Reżyseria: Fernando Meirelles | Scenariusz: Peter Morgan | Muzyka: --- | Gatunek: Melodramat | Czas: 110 min. | Występują: Jude Law (Michael), Rachel Weisz (Rose), Ben Foster (Tyler), Anthony Hopkins (John), Lucia Siposova (Blanka) | Dystrybucja w Polsce: Kino Świat | Na podstawie: sztuki "Korowód" autorstwa Arthura Schnitzlera | Budżet: --- | Zwiastun: Tutaj

W pętli życia

     Już sam tytuł najnowszego projektu Fernando Meirellesa, autora m.in. "Miasta Boga" czy "Wiernego ogrodnika", naprowadza nas do prawdy odwiecznej, jakoby nasze istnienia determinowane były sobą nawzajem, a samo życie i związki międzyludzkie to nieprzerwany cykl, który dopełnia się nie tylko w naszej rzeczywistości, ale i w wielu innych na całym Globie. Mówiąc w skrócie wszystko jest ze sobą połączone. Taką zawiłą konkluzję wyciągnęłam po suchym i dość monotonnym obrazie "360. Połączeni", który miał być perełką na miarę filmu "Babel".

     Film "360" to skrót z życia wielu osób. Podczas trwania seansu poznajemy Brytyjczyka Michaela (Jude Law), który wyjeżdża z domu, nie tylko by robić interesy w różnych częściach świata, ale także by nawiązać romans ze stawiającą pierwsze kroki jako pani do towarzystwa Blanką (Lucia Siposova). Na szczęście w porę rezygnuje ze swojego pomysłu, co jak efekt motyla przyniesie konsekwencje na dużą skalę.
W tym czasie żona Michaela, Rose (Rachel Weisz) spotyka się z dużo od siebie młodszym Brazylijczykiem o imieniu Rui (Juliano Cazarre), który to z kolei zdradza z Rose swoją partnerkę Laurę (Maria Flor). Młoda dziewczyna nie może już dłużej znieść faktu, iż od dawna oszukiwana jest przez swojego mężczyznę, więc wraca do rodzinnego Rio, spotykając w drodze starszego Amerykanina, Johna (Anthony Hopkins), który poszukuje swojej zaginionej córki. Samotna i opuszczona Laura rozpoczyna także znajomość z tajemniczym Tylerem (Ben Foster), którego poznaje na lotnisku.

     Jeśli ktoś ma w planach zapoznanie się z najnowszym filmem Meirellesa tylko ze względu na nazwiska, najlepiej będzie od razu z nich zrezygnować. Stara zagrywka producentów i dystrybutorów ma na celu tak atrakcyjnie zaprezentować obsadę, by naszej uwadze nie umknęło żadne znane nazwisko. I to jest oczywiście całkowicie normalne i powszechne, jednak proszę się nie zdziwić, że Hopkinsa, Law i Weisz tyle w tym filmie, co kot napłakał. "360" to mozaika aktorów, każdy ma swoje 5 min, ale żaden z nich nie ma roli większej od drugiego. I to ma swój spory plus - na światło dzienne wychodzą nazwiska wcześniej nikomu nie znane.

     Akcja tego filmu zmienia się bardzo dynamicznie. Pomocą w zachowaniu dobrego tempa jest estetyczny, szybki montaż oraz ograniczenia czasowe: każdemu z bohaterów kamera poświęca krótki moment, by szybko skupić się na kolejnej postaci. Gdyby nie sam fakt, że historie opowiadane w tym filmie były już wielokrotnie powielane, myślę, że "360" miałby duże szanse, by naprawdę przykuć nas do ekranów.

     Tutaj jednak pojawia się problem. Z produkcji Meirellesa bije przeciętność i to nie tylko z kart scenariusza, ale przede wszystkim prawie z każdej postaci, jaka pojawia się w kadrze. Sama nie wiem, czy gorszy jest fakt, że tacy aktorzy jak Hopkins lub Law nie pokazali się od swojej najlepszej strony, czy może to, że scenarzysta Peter Morgan nie pozwolił im na to, spłycając ich role w filmie i postaci. Z tej szarej aktorskiej masy daje się natomiast wyłowić wybitny na tle swoich kolegów Ben Foster w roli przestępcy seksualnego, którego wątek w tym wszystkim jest chyba najbardziej interesujący.

     Twórcy zadbali natomiast o to, by wariacji kultur towarzyszyły autentyczne elementy filmu, takie jak rodzimi aktorzy czy różnorodne języki: od angielskiego, przez niemiecki i francuski, a na arabskim i słowackim kończąc. Dodatkowym atutem na tej płaszczyźnie jest też ścieżka dźwiękowa, która nie jest wprawdzie wybitna, ani wpadająca w ucho, ale również dostosowana została do poszczególnych sekwencji: segment brazylijski zawiera muzykę brazylijską, a rosyjski

     Nie będę ukrywać, że banał płynący z tego filmu przeszkadza. Wszystkie te na pozór wyjątkowe i indywidualne historie nie poruszają widza i pozostawiają go obojętnym aż do samego końca. Może to wina tego, że w pewnym momencie u każdego kinomana przychodzi taki moment, kiedy zwyczajnie ciężko go zadowolić i właśnie dlatego pozostaję surowa w ocenie tego dramatu. Ale wierzę, że reżysera stać było po prostu na więcej i jego najnowszy film ciężko jest polecić.

1 komentarz:

  1. Nie nastawiałem się na ten film, jako dorównujący wspomnianemu przez Ciebie "Babel". Polski dopisek: Połączeni, wydaje się mocno nietrafiony bo moim zdaniem podkreśla wcale nie główną myśl obrazu - bo to, że życia ludzkie się przecinają rzeczywiście odkryciem nie jest, ale już umiejętne wycięcie tych fragmentów na potrzeby ekranowe jest sztuką i temu moim zdaniem 360 podołał. Co do aktorów - owszem forma wymusza krótkie role, ale każda z nich mi się podobała i nie brakowało mi w filmie tych trzech wymienionych przez Ciebie nazwisk, ale kojarzę też z małych rólek innych bohaterów i dobrze się ich ogląda, mnie to wciągnęło, a debiutanci także sobie poradzili. Ja jeszcze pracuję nad swoją recenzją :-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń